Z pozoru mogłoby się wydawać, że to kolejny post o drobnostkach… Ale jak większość pasjonatów wie, zapachy to nie tylko ładny flakon i aromat, ale także pewien ładunek emocjonalny. Często kupujemy zapachy z różnych względów np. decydujemy się pod wpływem chwili lub przemyślanie dopasowujemy je do okazji.
W moim przypadku był to zbieg kilku wydarzeń, którego wynikiem jest zakup Diptyque Eau Moheli.
Pewnego razu wracając ze spotkania postanowiłam wstąpić do dawno nieodwiedzanej przeze mnie perfumerii Galilu, mieszczącej się wśród zabytkowych kamienic na ulicy Mokotowskiej. W tej chwili perfumeria ta, okryta płaszczem rusztowań, wydaje się całkowicie niedostępna dla świata, stąd wchodząc do środka z pewnością możemy liczyć na względny spokój.
Po wstępnym rozeznaniu i zaczerpnięciu wiedzy na tematy zapachowo-makijażowe zdecydowałam się na drobnostkę, o której informowałam Was na Instagramie Dailybeautyicon, tym zakupom nie towarzyszył więc zapach… jedynie kilka kropel, które otrzymałam jako próbkę do zakupów. Jak możecie się domyśleć – były to wspomiane Diptyque Eau Moheli.
Testy okazały się stosunkowo krótkie i intensywne, Eau Moheli od razu przypadły mi do gustu, a z każdym dniem co raz bardziej uzależniałam się od ich aromatu, który jest zarówno świeży, jak i zmysłowy. Kompozycja stworzona na bazie z kwiatu ylang-ylang, zielonych nut, przypraw i balsamicznych akordów drewna – paczuli, wetywerii, benzoiny i tonkowca powoduje, że zapach jest zarazem świeży, ale też ciepły, słoneczny, relaksujący.
W tym samym czasie akurat zaczytywałam się w lekturze biografii Haliny Poświatowskiej – Uparte Serce. Autorka Kalina Błażejowska w mistrzowski sposób opowiedziała historię poetki, której życiu towarzyszyła choroba serca. Odnoszę wrażenie, że miał tu miejsce pewien zbieg okoliczności. W dużej mierze choroba spowodowała, że Poświatowska zaczęła pisać piękną poezję. Choć jej twórczość nigdy nie była mi bliżej znana, to po lekturze kilku stron w księgarni zdecydowałam się sięgnąć po te książkę…
Uparte Serce to nie tylko koleje losu pisarki, jej twórczość, choroba z którą zmagała się większość życia. To też książka z przesłaniem, refleksyjna. Upartość Haliny z jednej strony spowodowała, że dokonała wielu odważnych decyzji, które miały wpływ na jej rozwój, karierę, ducha… z drugiej strony była dla niej niebezpieczna i finalnie mogła się przyczynić do błędnych decyzji i śmierci pisarki. Książka ta zadaje wiele pytań i pozostawia nas bez odpowiedzi… mówi o rzeczach nieprzewidywalnych, o emocjach, porywach serca i o tym, że nic w życiu nie jest pewne. O wpływie zdarzeń na życie, o cierpieniu, chorobie i o tym, że taka sytuacja zmienia życie, nadaje mu bieg, który nie raz jest trudny do akceptacji. Rodzi się złość, mobilizacja i odwaga, nic gorszego już wydarzyć się nie może, duch, który miała w sobie Poświatowska z pewnością był Wielki, uparty, pomimo ograniczeń pozwolił jej żyć pełniej.
W dzisiejszych czasach często żyjemy na skróty, upraszczamy, przez co zabijany jest nasz duch. Człowiek bez trudności nie jest w stanie odczuć wszystkich kolorów życia. Kluczem wydaje się być ciągła ciekawość świata i zadawanie pytań, jeśli to w sobie masz to na pewno wiesz co mam na myśli. Polecam wspomnianą biografię, jest doskonała.
A ja z moją ”upartością serca”, wkrótce wróciłam do perfumerii Galilu i nabyłam flakonik Diptyque Eau Moheli ;)
Dajcie znać czy znacie ten zapach? Jakie perfumy ostatnio zawładnęły Waszym sercem? Czy miałyście okazję zapoznać się z opisywaną biografią HP?