Kiedy miesiąc temu w mojej skrzynce pojawiła się wiadomość od Balola, pomyślałam, że ktoś chce zaproponować mi wypoczynek na jakiejś egzotycznej wyspie. Po otwarciu maila moim oczom ukazała się ciekawa historia pewnego salonu kosmetycznego…
Powiem Wam szczerze, że miałam ogromny dylemat jak opisać Balolę. Zawsze gdy oceniamy jakieś miejsce ma ono swoje plusy i minusy, które możemy wskazać… i wszystko by się zgadzało, gdyby nie Balola ;)
Co prawda byłam tam dopiero dwa razy, ale czas, który spędziłam na zabiegach i rozmowach, a także rozglądaniu się tu i ówdzie, sprawił, że nie mogę powiedzieć o tym miejscu żadnego złego słowa. Dlaczego?
Pani Marta Siemionko – właścicielka, jest perfekcjonistką. W Baloli nie ma miejsca na przypadek… takie drobiazgi jak rytuał podawania herbaty czy firmowe albumy, w których nie ma tam miejsca na stockowe (kupione ze specjalnych serwisów) zdjęcia czy choćby przypadkowe czcionki (odpowiednia estetyka, styl) – wszystko dopracowane jest w każdym calu, jakby szyte na miarę. Jednak Balolę otacza nie tylko piękne opakowanie, ale też głęboki sens ciągle podsycany pasją właścicielki i zaangażowanych pracowników.
Motyw działania Pani Marty podyktowany jest dotychczasowym rozczarowaniem, kiedy sama przez długi czas nie mogła znaleźć dobrej kosmetyczki… a gdy już ją znalazła – ta została zwolniona z pracy. Jak myślicie co zrobiła Pani Marta? Założyła własny salon i zaproponowała współpracę swojej ulubionej kosmetyczce. Brzmi trochę jak szaleństwo, ale nim nie jest. Pani Marta dość szybko zgłębiła tajniki tej dziedziny szkoląc się i dobierając kolejne urządzenia do salonu.
Po rozmowach z właścicielką i zespołem Balola jestem głęboko przekonana, że ta działalność odniesie sukces. Kierowana jest przez mądrych ludzi, którzy wiedzą, że najważniejszy w biznesie jest klient: spełnienie jego potrzeb, zapewnienie komfortu, a także indywidualne podejście. Balola to gabinet o wysokim standardzie opartym na nowoczesnej technologii i wiedzy, a zarazem z przyjazną ”ludzką” atmosferą i to według mnie wyróżnia ją spośród jej podobnych salonów kosmetycznych.
Cała ekipa Balola stale śledzi nowinki i chętnie o nich opowiada. Jako gaduła zadałam mnóstwo pytań, nie tylko kosmetologicznych, ale też z obszaru medycyny i własnych problemów ze zdrowiem. Czułam, że każda z Pań była zaangażowana w mój problem i chętnie odpowiadała na pytania. Otrzymałam również próbki produktów do przetestowania, które rekomenduje dla mojej cery kosmetolog, bez jakiekolwiek nacisku na zakup produktu (dostępne marki to Filorga, Mesoestetic, Environ, Retix.C, Arosha, Exuviance, Xylogic).
To, co wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie to selektywny dobór sprzętu do salonu, tak aby zapewnić optymalny efekt: skuteczny – i w miarę możliwości – komfortowy zabieg. Moją uwagę zwrócił laser diodowy (MeDioStar Next), który oferuje ponoć całkowicie bezbolesną trwałą depilację, co jest szczególnie ważne przy zabiegu na okolice bikini, a także bezpieczne zabiegi laserowe bez ryzyka powstania przebarwień w czasie lata.
Wszystkie sprzęty są certyfikowane (nie są to podróbki sprowadzane z Chin czy Korei). Odniosłam wrażenie, że ulubieńcem Pani Marty jest technologia Storz Medical, która gwarantuje efekt już od pierwszego zabiegu, sprawiając, że pośladki są widocznie podniesione (efekt pupy J.Lo). Pani Marta gorąco zachęcała mnie do wypróbowania, a ja nie mogąc się zdecydować wśród tej różnorodności profitów ;) w końcu wybrałam zabieg Zaffiro (który stosuje m.in. Anja Rubik). Jest to termolifting, który poprawia napięcie skóry i owal twarzy. Niestety z przyczyn losowych (zapalenie skóry) muszę z nim poczekać i finalnie dałam się namówić na Storz Medical i zabieg o nazwie Duolith.
Podczas pierwszej wizyty kosmetolog i fizjoterapeuta z Balola przeprowadzili ze mną szczegółowy wywiad. Pani Kasia (kosmetolog) dokładnie obejrzała moją cerę i zaproponowała zabiegi oraz dopasowane do jej potrzeb kosmetyki.
Moje wrażenia z zabiegu Duolith / Storz Medical
Przed zabiegiem Pani Ola (fizjoterapeutka) wykonała peeling całego mojego ciała z użyciem profesjonalnej linii pielęgnacyjnej Organique Eternal Gold. To był bardzo przyjemny początek, który wygładził ciało i przygotował pod redukcję cellulitu i efekt podniesienia pośladków .
Duolith to szwajcarskie urządzenie firmy Storz Medical działające w oparciu o fale akustyczne. Przeciwdziała oznakom starzenia, cellulitowi i lokalnej otyłości, redukuje nawet zwłókniały cellulit, a także niweluje obrzęki wynikające z zatrzymywania się wody w organizmie.
Przyznam, że widok maszyny nie wywarł na mnie szczególnego wrażenia (taki tam przerośnięty piekarnik z wystającą lutownicą ;) ) i trudno było mi uwierzyć, że już po jednym zabiegu moje pośladki będą podniesione jak pupa J.Lo.
Sam zabieg trwał około godziny, kiedy to fizjoterapeutka dość energicznie masowała i przyciskała głowicę maszyny do skóry. Z początku wykonywane uderzenia były bezbolesne, jednak z każdym kolejnym cyklem skóra powoli się uwrażliwiała, co potęgowało odczucia i niekiedy bolało. Ten ból mogę przyrównać do bólu mięśni podczas serii przysiadów z Ewą Chodakowską ;) Według fizjoterapeutki kwestia odczuwania podczas tego zabiegu jest sprawą bardzo indywidualną: jedna osoba odczuwa gilgotki, druga wrażliwsza może odczuwać dyskomfort, czemu w razie potrzeby przeciwdziała się dostosowując intensywność uderzeń.
Po zabiegu na jeden pośladek Pani Ola zasugerowała abym położyła dłonie na obu i porównała efekt, faktycznie pośladek, nad którym pracowała był podniesiony, napięty, wypukły, nie taki ‚’naleśnik’’ jak drugi ;)
Po pracy na obu pośladkach i udach (z przodu i z tyłu) Pani Ola przygotowała dla mnie masaż kalifornijski, dla głębokiego zrelaksowania się i rozluźnienia mięśni. Podczas tego „rytuału” zdałam sobie sprawę, że zdecydowanie bardziej odpowiada mi taka forma wizyty podzielona na 3 ‚”etapy”, niż natychmiastowe zabranie się do samego zabiegu Duolith. Zarówno peeling i masaż bardzo mnie odprężyły i zrelaksowały, sprawiając, że nawet chwilowy dyskomfort podczas Duolith SD1 nie wywarł na mnie szczególnego wrażenia.
Dzień po zabiegu na moich udach i pośladku pojawiły się drobne siniaki, które są normalną reakcją skóry. W tych miejscach odczuwam niewielki ból jak przy obiciu, ale z każdym dniem jest co raz lepiej. Efekt podniesienia pośladków jest trwały – widoczny zaraz po zabiegu, cały czas się utrzymuje – jestem ciekawa jaki rezultat osiągnęłabym gdybym wykonała zalecaną serię, może byłaby to już pupa Kim Kardashian? ;) Sądzę, że to może być dobre rozwiązanie dla kobiet, którym zależy na wystających, jędrnych pośladkach, a nie potrafią zapewnić sobie tego efektu za pomocą ćwiczeń. Ćwiczenia za to mogą pełnić rolę podtrzymywania efektu lub jego potęgowania. Na udach nie zauważyłam szczególnej różnicy w redukcji cellulitu (nierówności na wewnętrznej części ud pozostały), za to skóra jest wyraźnie bardziej napięta.
Balola to stosunkowo nowe miejsce na mapie Trójmiasta, mieści się w Sopocie na ulicy Tadeusza Kościuszki 4/I/B.
Zainteresowanych odsyłam na ich stronę internetową Balola
Jak Wam się podoba to miejsce?
Czy znajdujecie czas na relaks i odnowę w salonach kosmetycznych? Jakie najczęściej zabiegi wybieracie?