Wszystkie fanki zapachów Dior Poison na samą wieść o nowej wersji wstrzymały oddech. Poprzednie odmiany Poison zbudowały pewną wizję zapachu – potocznie zwanego ”trucizną”, a Poison Girl miał być tego kontynuacją – czymś mrocznym, nietuzinkowym, do czego zdążyliśmy już przywyknąć.
Jednak tym razem Francois Demachy – perfumiarz marki Dior, stworzył kompozycję przeznaczoną dla młodszej grupy odbiorców. Poison w nowym wydaniu ma być niebezpiecznie uwodzicielski, upajający, a przy tym dostosowany do aktualnych potrzeb rynku nakierowanego na młodszą rzeszę odbiorców. Jaki jest aktualny trend w tworzeniu popularnych zapachów każdy widzi… Zastanawiam się tylko jaka była geneza tych decyzji – rozumiem, że młodsze pokolenie wywołuje większe zamieszanie w social media, dzięki czemu zapachy lepiej się sprzedają albo po prostu łatwiej sprzedać produkt młodej osobie, której gusta dopiero się kształtują, niż świadomej kobiecie, która przywykła do pewnego schematu – tu jest mniejsze pole do popisu dla artyzmu, dla zmian, dla sprzedaży.
Oczekuję jednak, że ten trend się odbije, rynek nasyci się i nastąpi pewien powrót do klasycznych wartości, nie wiem natomiast czy będzie to jak teraz – balansowanie na granicy czy coś co faktycznie zaskarbi względy ”starszej” grupy odbiorców, które upajają się woniami klasycznymi, które polują na wycofane już zapachy Diora.
Nie mniej aktualny trend jest jasny – Dior zdobywa nowy rynek ludzi młodych, widać tutaj spójność wizerunkową – do kampanii zapraszani są młodzi ambasadorzy, bożyszcze nastolatków… Nie widzę w tym nic złego, zaskakującego, a nowego, odświeżającego wizerunek Dior.
Nowa kompozycja Dior Poison Girl ma być słodka, kwiatowa, skandalicznie pyszna, stworzona dla kobiet, które lubią kusić… tutaj przychodzi mi od razu na myśl rajska Ewa, która kusi Adama jabłkiem zerwanym z zakazanego drzewa. Czy ten zapach skusi Adama tego nie jestem pewna, raczej to Ewa będzie miała w tym największy udział :)
W każdym razie teledysk idealnie oddaje to co autor miał na myśli. W rolę głównej kusicielki wcieliła się francusko-amerykańska aktorka Camille Rowe, która znajduje się w nocnym klubie, na dachu nowojorskiego Boom Boom Room. W pulsującym świetle, przy muzyce Brodinski – właściwie nie kojarzę tego Pana – chyba już nie należę do młodego pokolenia odbiorców Dior ;) doświadczamy ekstrawaganckiego i seksownego show Dior Poison Girl. Oczywiście ta historia ma swoją kontynuację, uwiedziony przez Camille mężczyzna podąża za nią, wiedziony jej urodą lub zapachem, a może wszystkim na raz… Jak myślicie – czy kobieta jest w centrum czy stanowi dodatek do uwodzicielskiego zapachu?
W oczy rzuciła mi się kurtka z napisem ”Jestem trucizną”, która stanowi uzupełnienie do klubowego stylu kobiety Poison Girl. Osobiście nie praktykuję tego typu uwodzenia w klubie :) dlatego też trudno mi ocenić zapach z perspektywy osoby, która taki klimat czuje… Jest on z pewnością uzupełnieniem tej konkretnej osobowości. Zapach jest jak dla mnie ekstremalnie słodki, z początku trudno mi to znieść, dopiero z czasem gdy do nosa docierają nuty bazy jest on całkiem przyjemny. Nie mniej nie czuję aby zapach ten dopełniał moją osobowość.
Nowy zapach zawiera nuty: gorzkiej pomarańczy sycylijskiej, róży damasceńskiej, róży z Grasse, wenezuelskiej fasolki tonka, drzewo sandałowe ze Sri Lanki, balsam Tolu, migdały i wanilię. Bezpośrednią inspiracją do jego stworzenia było wspomnienie z dzieciństwa Francois Demachy – kruchość i słodycz płatków Róży Majowej w cukrze.
Warto dodać, że nowy zapach Dior Poison Girl udowadnia, że linia Poison może mieć wiele twarzy – co rozumiem przez ilość osobowości, kobiecych charakterów oraz dotarcie do każdej grupy odbiorców w zależności od danej wersji Poison.
Jeżeli czujesz taki klimat lub/i lubisz intensywnie słodkie zapachy – jak różany dżem wymieszany z wanilią – ta propozycja może być dla Ciebie idealna.