Październik to miesiąc intensywny, zarówno pod względem zmian pogodowych wpływających raczej negatywnie na nasz nastrój, a także idącymi w parze nowymi wyzwaniami – powrotem po wakacjach do pracy.
W październiku ciężej niż w inne miesiące o motywację. Co więc zrobić? Przede wszystkim nie ”straszyć się” brzydką pogodą, kończącym się okresem wakacyjnego lenistwa, nastawić się pozytywnie, pomyśleć o codziennym relaksie, nagradzać się, spróbować zamienić nie raz odruchowe narzekanie na odruchowe wzmacnianie i odszukiwanie pozytywów. A mam ich dla Was kilka. Dzisiaj zatem o pozytywnych kosmetykach, które działają dobrze na urodę i samopoczucie :)
Pielęgnacja
Nie często zmieniam pielęgnację, przynajmniej nie na tyle aby serwować co miesiąc cały zestaw nowości. Wyjątek stanowią kosmetyki do włosów, które testuję trochę częściej niż te do twarzy. Zdecydowanie mogę polecić nową serię z glicerolem i olejkiem kokosowym L’Oreal Professionnel Expert Nutrifier Glycerol + Coco Oil, która niesamowicie wygładza włosy, te stają się lśniące, sprężyste, odżywione, ale przy tym fryzura nie jest obciążona! Gama Nutrifier nie zawiera silikonów.
Jeżeli nie chcesz teraz nabywać nowego szamponu i odżywki, to polecam chociaż odżywczy krem termiczny, który sprawdzi się przy codziennym układaniu, suszeniu włosów (ochrona do 230 stopni celsjusza). Już sam ten produkt nałożony na włosy sprawia, że są one wygładzone, sprężyste i pięknie pachną – tak samo zresztą jak pozostałe produkty z tej serii.
Do twarzy polecam peeling Sisley Gentle Facial Buffing Cream. Jego niesamowity zapach połączony z kremową formułą (zawiera kaolin, rumianek, olej z pestek moreli) sprawia, że skóra nie tylko należycie się złuszcza, ale po zabiegu jest wyjątkowo miła w dotyku, nie podrażniona (dla każdego typu cery, nawet wrażliwej), a zmysły ukojone. Jest to kosmetyk, którego mogłabym używać codziennie, sprawia mi wielką przyjemność.
Ponad to, po miesiącu stosowania mogę co nieco opowiedzieć o pielęgnacji Dior. Konkretnie serum Capture Totale Dreamskin oraz serum pod oczy Capture Totale Le Serum Yeux. Pierwszy kosmetyk ma postać lekkiego, rozświetlającego serum, za którego sprawą skóra momentalnie się wygładza, delikatnie ujednolica i rozświetla. Jeżeli nie masz dużych niedoskonałości, to już samo serum sprawi, że skóra będzie wyglądała lepiej i pomyślisz o lżejszym podkładzie lub rezygnacji z jego nałożenia. Jeżeli szukasz lekkiego w konsystencji kosmetyku, z korektą kolorytu, efektywnie wygładzającego, dodającego subtelnego blasku – to ten produkt wpisuje się w te potrzeby. Ponad to formuła serum przeciwdziała oznakom starzenia się skóry i pomaga w jej odbudowie.
Taką wyraźniejszą różnicę w jakości skóry zauważyłam przy codziennym używaniu serum pod oczy Capture Totale. Po około 2 tygodniach zmarszczki stały się mniej widoczne, skóra wyraźnie nabrała blasku, wygładziła się. Jedyne co mi nie odpowiada w tym produkcie to aplikator, nie można mu zapewne odmówić zaawansowania technologicznego, lecz wydobywa zbyt dużo produktu, wolałabym aby aplikator był nieco mniejszy lub w formie dozownika z pompką.
Bardzo dobrze na porost i kondycję moich rzęs działa olej rycynowy. Zwykły, a może i niezwykły, poprzez swoje naturalne walory, niewielką cenę i skuteczne działanie. Dzięki olejowi rycynowemu zarówno rzęsy, jak i nawet brwi rosną jak szalone. Kupiłam olej w praktycznym opakowaniu z pompką (firma ETJA), która dozuje idealną ilość. Po aplikacji na palec rozcieram go o palec drugiej ręki i aplikuje na linii rzęs górnych i dolnych oraz brwi. Zdarza mi się olejek nakładać również na linii włosów. Olej rycynowy zawiera witaminy A i E oraz kwas rycynolowy.
Makijaż
W temacie makijażu zdecydowanie wzrasta mój entuzjazm. Trzy największe odkrycia to:
Podkład Laura Mercier Candleglow o wyjątkowej konsystencji – jest niesamowicie delikatna i lekka w dotyku. Podkład nałożony na twarz jest praktycznie niewyczuwalny. Dostosowany dla cery normalnej i suchej, o średnim kryciu… Moim zdaniem dobry także dla mieszanej, a krycie można zbudować nakładając drugą warstwę lub korektor w miejsca, które tego zwiększonego krycia wymagają. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak podkład wygląda na cerze, o dziwo z każdą godziną lepiej. Idealnie stapia się z karnacją i rozświetla ją, nie mokrym, a takim efektem rozmytego blasku. Jestem pod wrażeniem i polecam go solidnie przetestować aby dostrzec pełne możliwości tego kosmetyku na swojej skórze.
Róż do policzków Laura Mercier w kolorze Rose Petal – kolor, który rzeczywiście ożywi, rozświetli Twój makijaż, nawet wizualnie odmłodzi, zaś nie spowoduje efektu klauna, z czym należy uważać przy jaskrawych odcieniach różu. Ten kolor jest niesamowity, łatwo się rozprowadza, efekt trwa cały dzień. Formuła jest satynowa, niebłyszcząca.
Baza pod cienie Laura Mercier Eye Basics, odcień Linen. Najlepsza baza jaką miałam – idealnie pokrywa powiekę delikatnym odcieniem beżu, co świetnie trzyma cienie i pomaga w ich równomiernym rozprowadzeniu. Makijaż na takiej bazie wygląda nie tylko bardziej estetycznie, ale jest nieskazitelny przez cały dzień. Jeżeli danego dnia nie masz czasu lub ochoty się malować, samo nałożenie tej bazy plus tusz daje bardzo dobry efekt.
Są to moje trzy ulubione kosmetyki nie tylko biorąc pod uwagę gamę LM, ale plasują się wysoko w ogólnej puli ulubieńców.
Do tego grona dołącza tusz do rzęs Laura Mercier Extra Lash Sculpting Mascara (efekt spektakularnie pogrubionych, wydłużonych rzęs), cienie do powiek tej marki, które można indywidualnie skompletować i umieścić w większej palecie. Gama cieni jest o tyle korzystniejsza od innych, iż zawiera kolory matowe i satynowe. Niestety u wielu marek przeważają wykończenia perłowe, które niekoniecznie wpisują się w moje potrzeby. Na co dzień lubię makijaże raczej subtelne, eleganckie, dlatego też wyszukałam w palecie Laura Mercier odpowiednie kolory – Sable, Sandstone, Morning Dew, Topaz. Niektóre z nich zawierają drobinki, ale nie są metaliczne czy perłowe.
Podobnie jest w gamie kosmetyków Inglot. Choć wiele cieni jest perłowych, to gama jest na tyle szeroka, że znalazłam cztery idealne dla siebie kolory z możliwością skompletowania w palecie. Jestem bardzo zadowolona z zakupu. Cztery cienie wraz z paletą kosztowały mnie ok. 80zł.
Trochę wcześniej nabyłam również bazę pod cienie Inglot Eye Shadow Keeper – utrzymuje makijaż w niezmienionej formie przez cały dzień aczkolwiek nie zapewnia tak ładnego wygładzenia i ujednolicenia kolorytu co baza Laura Mercier.
Na szczególną uwagę zasługuje również korektor Smashbox Studio Skin 24 Hours. Świetnie i długotrwale kryje, więc jeśli masz problem z uzyskaniem jednolitego kolorytu pod oczami np. pokrycie sińców, prześwitujących przez skórę naczynek, polecam sięgnąć po ten kosmetyk.
Paznokcie
Cieszą mnie Wasze miłe słowa na temat moich paznokci. Na pewno na fakt, że są mocne i rosną jak szalone wpływa moja dieta, suplementacja (selen+cynk), ale również właściwe z nimi obchodzenie. Co dwa tygodnie chodzę na manicure gdzie są skracane przez profesjonalistkę, ponieważ jak się okazuje – niewłaściwym piłowaniem możemy zaszkodzić paznokciom i spowodować, iż będą bardziej podatne na złamanie bądź rozwarstwienie. Szczególnie dotyczy to piłowania po bokach płytki, przy linii skóry, gdzie należy trzymać pilnik pod odpowiednim kątem względem paznokcia.
Dodatkowo warto regularnie nakładać na paznokcie odżywkę, nawet jeśli ich nie malujemy kolorem. Nie chodzi tu tak o odżywienie, co wzmocnienie płytki paznokcia. Od kiedy w taki sposób dbam o paznokcie kompletnie nic się złego z nimi nie dzieje i wyglądają świetnie.
Zapachy
Moje propozycje to Eau D’Italie Graine de Joie oraz Parfums Delrae Coup de Foudre.
Grain de Joie to inspiracja Rzymem, którego pierwsza nazwa brzmiała ”miłość”. Jest to więc zapach towarzyszący szczególnym uczuciom, które kojarzą się z miłością, poczuciem radosnego zawrotu głowy odczuwanego w momencie zakochania. Osobiście zapach kojarzy mi się z latami młodości, czasów licealnych, a także poniekąd kojarzy mi się z moim naturalnym zapachem skóry… Są to jednak odczucia zupełnie osobiste, niezbyt wiele wnoszące w opisywanie Tobie tej woni. Jeżeli lubisz zapachy intensywnie owocowe, kojarzące się z latem, beztroską, z nutami granatu, czerwonych owoców, frezji, pralin… to z pewnością jest to nietuzinkowa kompozycja tych składników, warta przetestowania.
Z kolei Coup de Foudre (miłość od pierwszego wejrzenia) zainspirowany został wonią róży stulistnej z Grasse. Jest to zapach słodkawy, elegancki, nieco pudrowy… z nutami różowego pieprzu, włoskich cytrusów, róży, jaśminu, magnolii, geranium, na ciekawej, orientalnej bazie z mchu, wetiweru i łagodnego piżma z dodatkiem słodkawej fasolki tonki. Zapach wyrafinowany, ale elegancki, kobiecy, na swój sposób delikatny. Dla osób ceniących dekadenckie klimaty, ale szukających odskoczni od konstrukcji szyprowych bądź doładowanych przyprawiającą o ból głowy tuberozą.
Zapach Coup de Foudre mógłby spodobać się miłośniczkom kwiatowych woni marki Chloe.
Inne – nowa fryzura
W październiku zafundowałam sobie nowy, ciemniejszy kolor włosów. Co prawda koloryzacja ta nie jest trwała – jest to toner (z palety L’Oreal) czyli farba zmywalna. Aktualnie już niewiele z tego brązu, który możecie zobaczyć na zdjęciach pozostało, nie mniej miło było na pewien czas zamienić się w czekoladkę ;) Co sądzicie o takim kolorze włosów? Pasuje do mnie?