Taki zapach zdarza się raz na 20 lat, jest historią, która nigdy jeszcze nie została opowiedziana i świadczy o swojej unikatowości oraz przywiązaniu do idei wszystkich kreacji Diora. Dior Joy to kwintesencja radości, którą wszyscy mamy w sobie już od chwili narodzin…
Od początku powstania marki Dior w 1947 roku aż do dziś, marka chce uszczęśliwiać kobiety. Od blisko 20 lat na rynku nie pojawił się żaden ”wielki” nowy zapach Dior, podobny do takich kreacji jak Miss Dior czy J’adore. Spełnienie wysokich wymagań stawianych przez twórców, aby zapach był wizjonerski i jednocześnie utożsamiał wartości wyznawane przez Christiana Diora, nie było łatwym zadaniem.
FRANÇOIS DEMACHY podjął się tego trudnego wyzwania aby stworzyć zapach radości w interpretacji Dior:
Zapach musi przyciągać i zachwycać kobiety i mężczyzn. Musi być skrojony z rozmachem, w sposób niepowtarzalny i pełen wyrazu. Miałem to szczęście, że od początku znałem jego nazwę. Krótką, pełną życia, niewymuszoną. Otwartą na wiele możliwości. Aby opowiedzieć tę historię, postanowiłem stworzyć otulającą kompozycję w której delikatność i miękkość przeplatają się z energią. JOY Dior jest powiewem powietrza, podróżą, którą podążamy i która Cię unosi.
Trudno abym w sposób rzetelny zinterpretowała czyjąś bardzo precyzyjną wizję, dlatego przed ujawnieniem swojej oceny postanowiłam zacytować słowa twórcy zapachu JOY Dior:
JOY Dior wyraża to szczególne odczucie jakim jest radość, roztaczając wokół zapachową interpretację światła. Rozumiem przez to, że zapach przywołuje na myśl niektóre obrazy puentylistów, w których technika jest bardzo precyzyjna, ale nie przytłaczająca. Zapach jest zbudowany na tej samej zasadzie dzięki wielowymiarowości akcentów oraz wątków, które łączą się w przejrzysty jak czysta woda końcowy efekt. Musiałem mu poświęcić dużo czasu i pracy oraz abstrakcyjnego myślenia, lecz ostatecznie jest bezpośredni i pełen energii.
Zapach, który otula ciało z lekkością jedwabiu. Miękkie zapachowe odczucie, w którym nic nie odbywa się gwałtownie, wszystko powoli się rozwija. Zapach, który wyraża stan szczęśliwości, pieszczotę, światło, uśmiech, spokój ducha i jednocześnie siłę.
W efekcie końcowym trudno jest określić czy jest świeży, mocny, kwiatowy lub może mleczny… Ale nie ma to większego znaczenia, gdyż jest jednocześnie tym wszystkim.
Marka Dior wyróżnia trzy poziomy piramidy zapachowej, jakimi są – radosne nuty tworzone przez aromaty: bergamotki, mandarynki wzmocnione aldehydami oraz szlachetne i niezwykle kobiece esencje róży i jaśminu.
Następnie kremowe, wręcz mleczne wonie nut drzewnych – drzewa sandałowego, cedru i paczuli.
Cały zapach wypełniają nuty piżmowe dodające kompozycji zmysłowości i utrzymujące zapach blisko skóry.
Muzą zapachu JOY Dior jest aktorka Jennifer Lawrence.
Moja opinia o zapachu
Moja opinia o zapachu kiełkowała już od dłuższego czasu, zanim jeszcze odbyła się oficjalna, polska premiera oraz wczytałam się w materiały prasowe przesłane przez markę. Od tego czasu nie zmieniło się wiele, efekt pierwszego wrażenia podczas testu perfum na lotnisku, w nieszczególnie ”magicznej” aranżacji był znaczącą próbą dla tego zapachu. Gdy prysnęłam zapach na skórę, od razu stwierdziłam, że jest to wyjątkowy i ładny zapach, który na pewno zaskarbi sobie serca wielu kobiet. Kompozycja zdecydowanie wyróżnia się zarówno na tle kultowych ikon marki, jak i w skali innych perfum luksusowych. JOY Dior mógłby z powodzeniem zostać postawiony obok butikowych kreacji Maison Christian Dior (nawet flakon JOY zbliżony jest do tej gamy). Jest to zapach świeży, ale zarazem niezwykle kobiecy, ciepły. Uwalniające się nuty piżma i drzewa sandałowego wyczuwalne są praktycznie od początku, łatwo jest przegapić moment soczystej świeżości owoców, która została niemal opleciona ciepłymi, mlecznymi nutami.
W mediach krąży opinia o podobieństwie JOY do Chanel Allure. Po porównaniu obu zapachów czuję podobieństwo odnoszące się do konstrukcji zapachu, co ma przełożenie na ich podobne odczuwanie. Tam również zastosowano podobne poziomy, a nawet niektóre nuty piramidy zapachowej – owocowo-kwiatowe akordy spoczywające na orientalnej bazie. Zapach jest jednak zgoła inny – Allure zdecydowanie mocniejsze, jakby cięższe, bardziej ”dojrzałe”, podczas gdy JOY od początku utrzymuje swą lekkość, kojarzącą się z delikatnością, dziewczęcością i nowoczesnością… Ponadto Allure są perfumami znacznie trwalszymi, koncepcja JOY Dior od początku zakładała, że zapach będzie trzymał się blisko skóry. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony naprawdę trudno przesadzić z ilością aplikacji, z drugiej strony – pragnie się czuć tą pierwotną intensywność przez cały czas trwania zapachu. To pierwsze rozpylenie i chmura zapachu, która jeszcze przez jakiś czas unosi się w powietrzu, jest niesamowicie przyjemna dla zmysłów. Zapach najlepiej poznawać na czystej skórze i w pomieszczeniu gdzie nie ma innych woni.