Wraz z nadejściem jesieni zmienia się nasza garderoba, ale nie tylko. Instynktownie sięgamy po inne kolory w makijażu, podświadomie inspirując się tym co widzimy w naturze. Podobnie jest z kolekcją Chanel Les Automnales, której kolory odzwierciedlają nie tyle trendy lansowane przez projektantów, co samą naturę, która stanowi najlepszą inspirację.
Pomimo, iż branżę kosmetyczną śledzę nieustannie od 8 lat, to nie mogę powiedzieć aby naturalne kolory w makijażu mnie nudziły, kojarząc się z wtórnością. Oczywiście są one w pewien sposób powtarzalne, bo jak miałoby być inaczej? Znam wiele pasjonatek, które z czasem zaczęły być bardziej srogie w ocenach kolekcji, myślę jednak, że jest to efekt przeładowania, gdyż na rynku w jednym momencie pojawia się zbyt dużo produktów, a z miesiąca na miesiąc ich ilość wzrasta, w tym tempie nic nigdy nie będzie absolutną nowością. Natomiast ”problem’’ ten ma dwie strony, po pierwsze fakt tak dużej koncentracji, po drugie nastawienia… Gdy patrzę na nową kolekcję ulubionej marki nie zastanawiam się ile takich kolorów mam w kolekcji, a raczej co jest dla mnie najbardziej użytkowe. Widzę na przykład, że sięgam częściej po cienie prasowane, jak kremowe oraz zwracam uwagę na propozycje makijażu wykonane tą daną paletą kolorystyczną, nie bez znaczenia jest również wyróżniające się opakowanie… może się to wydawać błahostką, bo w zasadzie nią jest, ale dla fana oprócz wysokiej jakości liczą się detale. Wszystkie powinnyśmy wiedzieć, że kupując kolejne cienie, choć mamy już podobne w kolekcji – dokonujemy emocjonalnej, a nie racjonalnej decyzji. Najważniejsze to zdawać sobie z tego sprawę i cieszyć się możliwością inspirowania w rytm ulubionych marek, a marka Chanel jest jedną z takich, która mnie szczególni ”kusi” zarówno barwną historią, odwagą, elegancją… Odwaga jest matką wynalazków, prawdziwy trendseter musi posiadać odwagę i swój styl, musi być nieugięty dążąc do realizacji nawet najbardziej ryzykownych marzeń. Takich ludzi szanuję najbardziej, bo iść pod prąd wcale nie jest łatwo.
Ale nie zbaczając zbytnio z tematu przedstawiam Wam nową kolekcję Chanel Les Automnales, która w całości została zainspirowana kolorami jesieni. Kosmetyki testuję już kilka dobrych tygodni, nieustannie jestem pod wrażeniem palety cieni Entrelacs oraz Tisse D’Automne, która jest dużym zaskoczeniem… odnoszę wrażenie, że wiele z nas z rezerwą traktuje kolor zielony, szczególnie jeśli dotyczy to cieni do oczu. Tutaj ta ”jesienna”, zgniła zieleń jest tak pięknie wkomponowana, że nie widzę makijażu Tisse D’Automne bez jej użycia, efekt w połączeniu z pozostałymi kolorami jest jak z reklamy, bez żadnych szczególnych zabiegów tworzy się swoisty światłocień, a cienie przepięknie, wręcz magicznie połyskują.
Co do palety gwiazdy – Entrelacs, miałam mieszane uczucia. Te pozytywne dotyczą prezencji palety i pomysłu na kolory odpowiadające danym darom jesiennej natury. W praktyce aby makijaż rzeczywiście wyglądał ”wow” polecam łączenie niemalże wszystkich kolorów na raz. Dla przykładu warto zdać sobie sprawę, że kreując ciekawy makijaż warto nadawać mu wielowymiarowości przy pomocy jasnych i ciemnych kolorów, osobiście uwielbiam tej jesieni używać przybrudzonych odcieni na linii łuku brwiowego, nadawać makijażowi rodzaj gradientu przenikającego od kreski na linii powieki aż po łuk brwiowy. Bardzo lubię również przyciemniać makijaż i w momencie uzyskania linii w załamaniu rozetrzeć, a następnie ponownie zaznaczyć tę linię załamania kreską uwydatniając to zagłębienie powieki. Na pewno zależne jest to po części od budowy oka i preferencji, natomiast istotna jest dla nas wszystkich gama idealnie współgrających ze sobą, niby przygaszonych ze względu na odcień, a tak naprawdę wypełnionych dyskretnym światłem kolorów. Jest to na tyle trudne dla mnie do wytłumaczenia, że zachęcam Cię do przetestowania na własnej skórze ;)
Polecam równie gorąco róż Alezane, który po raz pierwszy wpadł mi w oko podczas prezentacji trendów Chanel. Zapytałam wtedy czy modelka ma na buzi brązer gdyż konturowanie na to wskazywało, okazało się jednak, że to ”konturowanie” w wyjątkowym, bo w odcieniu czerwonawym kolorze to właśnie róż Alezane, który został dodatkowo rozświetlony różem z gwiazdkowej edycji Chanel. Gdy spróbowałam tego zabiegu już na własnej skórze uznałam, że brązer nie jest mi potrzebny, Alezane zastępuje mi więc róż i brązer, świetnie łącząc się z większością kolorów, których używam tej jesieni.
Pomadka Rouge Coco Shine Téméraire w kolorze czerwieni nie przypadła mi szczególnie do gustu, ta czerwień ma ”coś” w sobie, ale myślę, że najlepiej docenią ją fanki tego koloru.
Za to kredki w sztyfcie do oczu Stylo Yeux Waterproof to mój kolejny hit i kolejne zaskoczenie, dotąd każdy mój makijaż podkreślałam eyelinerem we flamastrze, do czasu kiedy zaczęłam używać kredki w kolorze Pomme De Pin, którą przyciemniam oko, maluję kreski, używam niemalże codziennie. Podobnie z kolorem Érable, który pasuje do większości stonowanych, naturalnych makijaży jako urozmaicenie i rozświetlenie.
Lakiery do paznokci to już ostatnie elementy tej układanki i piszę w ten sposób nie bez przyczyny, bo kiedy mój dech zaparł w temacie cieni do oczu i kredek niewiele już emocji pozostało na lakiery ;) Jak dla mnie są ładne, dobrze skomponowane do reszty elementów makijażu. Czerwień i kasztan to moi faworyci, z większą rezerwą traktuję ciemną zieleń, wolałabym aby była odrobinę jaśniejsza, odróżniająca się od czerni.
Paleta cieni (ekskluzywne wydanie) Entrelacs
Swatche – próbki kolorów na skórze:
Makijaż wykonany kosmetykami z kolekcji, cienie z palety Entrelacs. Czerwona pomadka to Rouge Coco Shine Téméraire, róż do policzków Alezane.