Makijaż, który szokuje kolorami… ale gdy się przyjrzeć, pierwsze wrażenie mija, ustępując myśli jak mogę go ”ubrać” na siebie? Czy makijaż z pokazu mody można przełożyć na codzienny styl? Oto jest pytanie… na które postaram się odpowiedzieć, opisując kolekcję Dior Colour Gradation na sezon Wiosna 2017.
Jestem pełna podziwu dla twórców makijażu, którzy komponują nowatorskie makijaże na nadchodzące sezony, często wiele miesięcy wcześniej. Jestem także pełna podziwu dla ich odwagi, gdyż często są to kreacje nietuzinkowe, zaskakujące, nawet może się wydawać, że trendy te nie będą korespondować z potrzebami odbiorców. Ale i te same marki nie tylko są tego świadome jako trendsetterzy, ale i potrafią w jakiś zupełnie magiczny sposób przyciągnąć do siebie uwagę, zaciekawić pomysłem, może nawet odważyć do wypróbowania czegoś nowego, co często okazuje się strzałem w dziesiątkę.
Mój podziw jest tym większy im częściej wyglądam przez przysłowiowe „okno”… co widzę? Szarość… ani jednego koloru, tym bardziej nie widzę przepychu wielkiej mody, ekskluzywnych rezydencji, nie biorę udziału w towarzyskich spotkaniach ”na szczycie”, a nawet nie jestem szczególną fanką mody… choć doceniam jej dorobek i wpływ.
Myślę, że wiele z Was ma podobnie. Takie obrazki oglądamy zazwyczaj w prasie, internecie. Są to pewnego rodzaju wizje, fantazje, może dla kogoś marzenia. Dla mnie jest to sztuka, której przyglądam się z zaciekawieniem od strony estetycznej, a także od strony tego jak na nas oddziaływuje.
Ale czy podziw, którym obdarzam te kreacje łączy się z moją bezwzględną aprobatą? Nie. Nie każda kreacja jest szyta na miarę moich potrzeb i gustu.
Nowa kolekcja Dior Colour Gradation jest ciekawostką, której się przypatruje, testuję, sprawdzam jak pasuje do mojego stylu i urody.
Zdecydowanie widzę w tej kolekcji spójny przekaz, ale wydaje się on dość silnie skondensowany, co może w pierwszej chwili odstraszyć. W reklamie Colour Gradation modelka wygląda nienaturalnie, wymalowana niczym barwna papuga… ta eksplozja kolorów jednoznacznie wskazuje, że kolekcja osadzona jest w określonym i wąskim trendzie, biorąc pod uwagę potrzeby przeciętnej kobiety.
Paradoksalnie potencjał nie ogranicza się do niszy, do fanów mody… wystarczy przyjrzeć się szczegółom. Kolory nasycone są nie tylko pigmentem, ale światłem, po nałożeniu na skórę dają wrażenie promienności, kolor nie jest absolutną dominantą. Brąz z palety Coral Gradation niesamowicie modeluje oko… Proponuję najpierw zaznaczyć powiekę najjaśniejszym kolorem z palety, następnie ”wyrysować” oko brązem, a na sam koniec dodać akcenty świetlistej brzoskwini i stonowanej czerwieni. Sugeruję użyć do tego celu techniki wklepywania – zatapiamy pędzelek w kolorze, a następnie delikatnie dociskamy go do powieki miejsce przy miejscu. Kolory doskonale łączą się tworząc płynne przejścia – tytułową gradację. Ciekawe jak pomyślałybyście o tych kolorach jeżeli serwowane byłyby osobno? Czy odbiór byłby ten sam? Właśnie o tę myśl mi chodzi, że paleta wygląda odważnie, a w szczególe widać już coś zupełnie innego, możliwego i pięknego.
Rouge Gradation to produkt stworzony do cieniowania makijażu ust. Jeden produkt zawiera dwie końcówki w dwóch różnych kolorach. Moimi ulubionymi duetami jest 755 i 575. W tym pierwszym zakochałam się widząc makijaż ust innej blogerki, nie wiedząc jeszcze, że jest to właśnie ten produkt. Czerwień w połączeniu z różem daje niesamowicie świeży i zarazem elegancki makijaż. Jestem zachwycona tym efektem. Aczkolwiek muszę przyznać, że aplikator w formie nasączonej kolorem gąbeczki jest dla mnie czymś zupełnie nowym, nieco trudniej równomiernie rozprowadzić kolor, tym bardziej, że jego konsystencja jest satynowo-matowa. Mimo to polecam przetestować i zobaczyć efekt na sobie.
Coś delikatniejszego? Subtelny, świeży odcień nowego pudru Diorskin Nude Air – 001 Rising Pink. Nadaje promienny blask skórze w chłodnym kolorze różu. Kto lubi minimalizm i efekt świetlistości w makijażu – polecam.
Lip Sugar Scrub to nowatorski produkt peelingujący usta, którego używam w dowolnej chwili. Nie pozostawia drobinek peelingu i jednocześnie wygładza, odżywia powierzchnię ust.
W duecie z nowym odcieniem pomadki Lip Glow 001 Berry, dla fanek chłodnego, jagodowego odcienia w makijażu ust.
Makijaż