Podczas gdy trwa walka pomiędzy zagorzałymi zwolennikami medycyny estetycznej i chirurgii, a propagatorami naturalnego starzenia się ‚‚z godnością’’, moje zdanie w tym temacie leży zupełnie w innym miejscu…
źródło: pinterest.com
W życiu zazwyczaj bywam zwolenniczką umiaru, w tym powściągliwości w ocenach różnego rodzaju opinii, zachowań, przekazywanych informacji. Być może nie jest to najlepsza opcja na bycie osobą o wyrazistych poglądach, ale równie dobrze mogę powiedzieć, że taka postawa przestrzega mnie przed popełnieniem błędu i otwiera na nowe rozwiązania… Nawet w nauce rzadko możemy być czegoś pewnym w 100%. Liczba błędów poznawczych jakie popełniamy na co dzień jest ogromna i by przybliżyć te zjawiska musiałabym opracować osobny post.
Tego typu otwartość powoduje, że zamiast się frustrować i popadać w skrajności, łatwiej znaleźć właściwe dla siebie rozwiązanie.
W każdym razie, czy istnieje jeszcze jakaś opcja na starzenie się, by czuć się po prostu dobrze ze sobą? W świecie konsumpcji, promowania perfekcji, od której z kolei inni uciekają, popadając w kolejną skrajność – imperfekcję… jednocześnie eksponując własną niepewność, którą ego musi zracjonalizować. Bo o co właściwie walczymy? O kogo? Negujemy perfekcjonizm, bo nie potrafimy sprostać tym nierzadko wygórowanym wymaganiom, ale jednocześnie potrafimy totalnie osiąść na laurach, ponieważ trudno nam określić kim jesteśmy i czego pragniemy… Tego typu niestałość wynika nie tylko z postępujących uproszczeń (pozbawiające nas szansy na refleksję), ale i między innymi z nawiązania do mechanizmu psychologicznego jakim jest uczenie przez modelowanie… Zastanówmy się przez chwilę, w jak dużej mierze to co robimy wynika z wpływu z zewnątrz? Z przeglądanej prasy, blogów, telewizji, opowieści koleżanek, kultur i grup społecznych, do których przynależymy (zachowania konformistyczne). Bardzo łatwo w liberalnym, kapitalistycznym i zarazem oceniającym świecie wpaść w pułapkę skrajności.
Akceptacja siebie
Jedno jest pewne, zdrowie zawsze będzie ”trendy”. Jeżeli czujemy się źle, nie dbamy o siebie – nie ma mowy o akceptacji. Mądre = rozważne korzystanie z nowinek technologii kosmetyczno-medycznych, może pozytywnie wpłynąć na nasze samopoczucie i zdrowie. Podam przykład. W przypadku zaburzenia jakim jest insulinooporność, gdzie nadmierna produkcja insuliny przyczynia się do ciągłego upychania glukozy w komórki tłuszczowe blokując jej przemianę w energię, co z kolei prowadzi do nadmiernego przyrostu tkanki tłuszczowej, pogorszenia samopoczucia, rozregulowania gospodarki hormonalnej… Najlepszym rozwiązaniem jest redukcja tkanki tłuszczowej. Ale jak to zrobić, skoro odpowiednie przemiany blokuje insulina? Czasem dieta i sport nie są wystarczające do pozbycia się opornego tłuszczu, w takim przypadku pomóc mogą zabiegi wykonywane w gabinetach urody i medycyny estetycznej.
Codzienne rytuały
Sama świadomość dbania o siebie, wykonywanie codziennie rytuałów, w których skupiamy się na sobie – o tym by odpowiednio ukierunkować myśli w stronę produktywnych celów oraz zadbać o ciało – polepsza naszą samoakceptację. I nie ma to nic wspólnego z nadmiernym korzystaniem ze zdobyczy technologii kosmetycznych, które zdają się przeczyć tej tezie, u której podstaw leży umiar, równowaga, po prostu harmonia.
Ideały nie istnieją
Naturalnie, co udowodniono naukowo, człowiek dąży do uśrednienia… nawet jeśli swego czasu wznosimy się na wyżyny, to wkrótce te osiągi spadają. Mamy pewną średnią, której prędzej czy później dotykamy. Nikt nie jest idealny.
I co dalej? Jak mądrze korzystać z zabiegów w salonach urody
Problem medycyny estetycznej i nowoczesnej kosmetologii (kosmetologia estetyczna) zaczyna się wtedy, kiedy nie korzystamy umiejętnie z jej zdobyczy. I nie tylko my, ale także fachowcy, z których usług korzystamy. Coraz większe uproszczenia w różnych aspektach życia powodują, że człowiek się rutynizuje – zapominanie o bezpieczeństwie, pośpiech i oczekiwanie coraz większych zwrotów z poniesionych nakładów finansowych na inwestycję jaką są salony urody powoduje, że różnego rodzaju specjaliści nie zawsze działają na naszą korzyść.
Kolejna kwestia to wizja osoby – zarówno ja, ale i specjalista, możemy mieć nieco odmienną wizję na efekt końcowy. I najgorsze co możemy w tym wszystkim zrobić, to nadmiernie się spieszyć i ufać drugiej stronie wierząc, że otrzymany efekt będzie zbieżny z oczekiwaniami.
Pamiętajmy, że zabiegi w salonach urody są coraz bardziej inwazyjne, nie tylko chodzi o kontakt z krwią, ale o szeroki zakres zmian jakie zabiegi powodują w całym organizmie. Dodajmy nakładanie się efektów, z każdym zabiegiem i z każdym rokiem korzystania z zabiegów w szczególności tych z oferty medycyny estetycznej.
Kobiety uzależniają się, widząc pierwsze dobre rezultaty poprawy urody brną w to dalej, co często kończy się co raz gorszym efektem… znowu przesadzamy.
Czy medycyna estetyczna jest całkowicie bezpieczna?
Zdecydowanie podejmujemy ryzyko, którego efekty mogą zarówno nas zadowolić, jak i na jakimś etapie doprowadzić do płaczu. Teoretycznie cenione technologie aparaturowe chwalą się badaniami i udowodnionym działaniem… nie znam szczegółów i na tym polu również należałoby się przyjrzeć, jak bardzo prawdziwe są te zapewnienia, kto przeprowadzał badania – jak rzetelne są te dane oraz wziąć pod uwagę rynek maszyn zbliżonych do tych oryginalnych, które nie mogą się pochwalić tego typu gwarancją i skutecznością działania. Dochodzi tu czynnik ludzki, stąd przed każdym zabiegiem podpisujemy specjalną zgodę i zapoznajemy się z przeciwwskazaniami. Umiejętności fachowca zarówno w obchodzeniu się z maszyną, jak i znajomość ludzkiej anatomii, a także wyczucie przy wprowadzaniu preparatów pod skórę oraz zalecenia pozabiegowe, stanowią istotną część w drodze do dobrego rezultatu. Żaden specjalista nie jest w stanie w 100% przewidzieć efektu.
Jakie są moje doświadczenia z zabiegami medycyny estetycznej?
Są dobre i złe. Dlatego też powstał ten post, wynikający z obserwacji własnej oraz wielu rozmów z fachowcami. Moją receptą na naturalne starzenie się nie jest pozostawienie swojego wyglądu samemu sobie, gdy tak naprawdę cały czas wpływa na niego to jak żyję, co jem, nawet co myślę…. A także jak dbam o skórę podczas codziennej rutyny pielęgnacyjnej i nakładanego makijażu. Rozumiem, że wszystkie propagatorki naturalnego starzenia nie stosują kosmetyków i nie dbają o dietę? Z drugiej strony mam wrażenie, że Panie, które regularnie i w nadmiarze poddają się zabiegom medycznym, za wszelką cenę chcąc zatrzymać czas, finalnie tak też zaczynają wyglądać. Ich twarze przypominają zastygłe maski, o nienaturalnej mimice i niejednokrotnie zmienionych rysach twarzy. Takiego typu myślenie napawa mnie smutkiem… jak bardzo w życiu sprawdza się zasada, że człowiek nie ogląda się za siebie i ciągle chce więcej, szybko zapomina o tym co ma i nienasycony zaczyna pragnąć więcej… to droga donikąd.
Starzenie to poczucie harmonii
Moim zdaniem warto po prostu być bardziej świadomym – zaakceptować upływający czas i dbać o siebie po to, by wydobyć piękno tego starzenia… by skóra była jak najdłużej gładka i promienna i rzeczywiście – jeśli zachodzi potrzeba – pozbyć się prawdziwych defektów, które sprawiają, że nasza twarz nie wygląda harmonijnie. Mam na myśli duże przebarwienia, blizny, deformacje, poprawa dużej asymetrii ust czy nosa, opadających powiek, które przecież zakrywają piękno błyszczących oczu. Przy niektórych buziach opadanie policzków negatywnie wpływa na pogodny wyraz twarzy, myślę, że tu również w miarę możliwości warto zadziałać. Warto po to, by na co dzień patrzeć na siebie z radością… odróżnić dążenie do perfekcji i zatrzymania czasu na siłę, z poczuciem dbania o siebie i satysfakcją upływającego czasu i zmian.
Gdy patrzę na siebie w lustro widzę, że moje policzki są bardziej płaskie, pojawiły się bruzdy nowoso-wargowe, ale też moja twarz jest przez to bardziej wyrazista. To ciekawe doświadczenie patrzeć na siebie z perspektywy lat i przebytych doświadczeń, będąc nadal pewną siebie i własnej wartości, dbając o siebie na różnych wymiarach, zarówno cielesnych i na drodze rozwoju osobistego.
źródło: pinterest.com
Moje wskazówki
Podsumowując, na podstawie swoich refleksji i doświadczeń warto:
- Priorytet – zdrowie, potem uroda – zmiana stylu życia sprzyjająca zdrowiu, sprzyja również urodzie. Dieta bogata w antyoksydanty, błonnik, eliminacja szkodliwych dla nas produktów i przetworzonej żywności. Moja dodatkowa rada w tym temacie – dużo zielonych warzyw, mogą być w formie codziennych koktajli z dodatkiem oleju lnianego, probiotyków (można zakupić w formie sypkiej wraz z błonnikiem) i chlorelli, zamiast jednego posiłku dziennie.
- Ostrożność – podobnie jak na drodze, obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, przed wykonaniem jakiegokolwiek zabiegu należy dobrze rozeznać się w temacie i zadawać pytania, nawet te najbardziej oczywiste. Jeżeli cokolwiek nadal wzbudza Twoje wątpliwości po rozmowie z fachowcem – wstrzymałabym się z decyzją.
- Zaakceptowanie starzenia się, co łączy się z mniejszymi oczekiwaniami co do efektu jakiegokolwiek zabiegu kosmetycznego czy medycyny estetycznej. Rzadko, które zabiegi eliminują natychmiastowo dany defekt urody, a większość dobrze jest wykonywać stopniowo dla uzyskania najlepszego rezultatu.
- Ostudzić emocje, włączyć rozsądek. Prywatnie kieruje się zasadą, że układam rozwiązania przewidując najgorsze scenariusze… wolę się miło zaskoczyć niż sparzyć, będąc nadmiernie optymistyczna, tym bardziej gdy chodzi o ważne decyzje w życiu. Nie ma co biadolić, że wygląd nie jest ważny, a tym bardziej ingerencja, która doprowadza do jego zmiany. Przewidując najgorsze scenariusze będziesz bardziej ostrożna i rozsądna w podejmowaniu decyzji – mniejsze ryzyko popełnienia błędu.
- Czy skorzystać z usług lekarza medycyny estetycznej czy kosmetologa? Temat rzeka. Z mojego prywatnego doświadczenia to właśnie lekarze się nie popisali (na szczęście nie było to nic wielkiego i nieodwracalnego), co nie oznacza, że to reguła. Nadal bardziej ufam zdobytym kompetencjom i wykształceniu medycznemu, ale też nie palę na stosie kosmetologów. Znam kilku naprawdę dobrych fachowców i wybrałabym taką osobę szczególnie przy mniej inwazyjnych zabiegach. Warto również pytać o doświadczenie oraz o pokazanie zdjęć swojej pracy – efektów na klientkach. Ogólnie uważam, że każdy czuje na swoich plecach oddech odpowiedzialność i w renomowanych salonach urody nie tylko stosuje się preparaty oraz aparaturę najlepszej jakości, ale i w szczególny sposób dba się o powodzenie zabiegu. Z kolei mam wrażenie, że niektórzy lekarze z racji prestiżu swojego zawodu i wieloletniej nauki, czują się nieomylni i z większą śmiałością podchodzą do zabiegów – nie są tak zachowawczy. Nie powiedziałabym, że lekarze mają jakoś znacząco większą wiedzę z zakresu medycyny estetycznej w porównaniu z dobrze przeszkolonym kosmetologiem, wszak na studiach medycznych nie ma przedmiotu medycyna estetyczna i lekarze danej specjalizacji chcący wykonywać te zabiegi szkolą się podobnie jak kosmetolodzy, wliczając w to konferencje i kursy. Oczywiście pomimo to, unikałabym słabo zaangażowanych kosmetologów i nowicjuszy. W obu branżach szukałabym cenionych specjalistów. Warto!
- Właściwy dobór pielęgnacji domowej i sumienność w jej stosowaniu. Warto skorzystać z konsultacji dermatologicznej, szczególnie jeśli jesteśmy na początku drogi lub mamy problem ze skórą.
- Wszystkie będziemy kolokwialnie mówiąc stare fizycznie :) Piękna starość to także poczucie tego jaką się jest osobą wewnątrz… jeżeli nie ma równowagi wewnątrz prawdopodobnie nie będzie zadowolenia z wyglądu.
Jestem ciekawa Twojego zdania. Co sądzisz o zabiegach medycyny estetycznej? Czy warto je wykonywać i w jakim celu? Czy masz jakieś doświadczenia i z jakim rezultatem?
Ogromnie zachęcam do dyskusji :)