Tytuł tego posta zapowiada pewną rewolucją, jest to rewolucja, która zaszła w tym roku na mojej skórze.
Zapalenie skóry po zabiegu w klinice Estetica Nova
Po serii kilku zabiegów PRX-T 33, które wykonano na mojej twarzy w klinice Estetica Nova w Warszawie, na cerze zaczęły pojawiać się swędzące, czerwone plamy… Pisałam Wam o tym w osobnym wpisie:
Wyzwanie 7 dni bez makijażu
W pierwszej chwili gdy pojawiły się te plamy byłam podłamana. Mój dodatkowy niepokój wzbudził fakt, że lekarz prowadzący klinikę Estetica Nova, Dr Ewa Rybicka w moim odczuciu unikała odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Rozumiem, że każda skóra inaczej reaguje na zabiegi, natomiast moja uwaga przed ostatnim zabiegiem, że cera się zaczerwienia i czasem powstają małe plamki po użyciu kremów, które dostałam do domu (kremy uzupełniające zabieg PRX-T 33) zostały zignorowane przez kosmetyczkę w dniu ostatniego zabiegu. Mimo to uznałam, że to się zdarza, jednak pewien zawód odczuwam z powodu zachowania Pani doktor, która o sprawie zapomniała. Muszę podkreślić fakt, że współpracowałam z nią jakiś czas do momentu tego wypadku, następnie na moją wyraźną prośbę o pomoc otrzymałam tylko krem łagodzący podrażnienia i zero jakiegokolwiek zainteresowania czy kontaktu czy jest lepiej, czy cera się poprawiła. Liczyłam wobec zaistniałej sytuacji, że Pani doktor bardziej zainteresuje się sprawą, a do dziś milczy. Moim zdaniem jest to nieprofesjonalne i niefajne zachowanie. Z całą sprawą udałam się do dermatologa…
Jeden z zabiegów u Dr Rybickiej – Dermapen
Kilka zabiegów z użyciem PRXT-33
Od prawej: cera z widocznymi plamami i cera w lepszym stanie – widać, że czerwone plamy stają się pomarańczowe, bledną
Diagnoza Dermatologa i nowa pielęgnacja
Diagnoza lekarza (Dr Kozłowska z renomowanej kliniki Melitus) była niepokojąca. Stwierdził z pewnością, że jest to wynik zabiegu PRXT-33, ale nie był pewien kiedy i czy kiedykolwiek będę mogła używać kosmetyków do makijażu, na które mogę nabawić się uczulenia. Mocno mnie to wówczas wystraszyło. Czas pokazał, że ograniczenia co do stosowania produktów nie są na szczęście tak duże jak mi się wydawało, jednakże musiałam zachować zasady ostrożności, wybierać produkty, które odbudowały mój naskórek, zatrzymywały wilgoć w skórze, zapewniały ochronę, natomiast na pewien czas (kilku miesięcy) zrezygnowałam z mycia twarzy przy pomocy żelu i wody. Zastąpił mi to łagodzący emulsja do mycia Kiehl’s Centella Skin Calming Facial Cleanser, który zmywałam wyłącznie płynem micelarnym. Zauważyłam, że jakiekolwiek zmiany w wypracowanym rytuale natychmiast niwelowały dobry efekt – to znaczy, że nawet po paru miesiącach umycie twarzy wodą czy użycie drobnego peelingu kończyło się swędzeniem i zaczerwieniem cery. Cera wyraźnie stała się reaktywna, mogłabym powiedzieć kapryśna, a jak nigdy dotąd ukojenie i rozluźnienie przynosiły jej kremy o bogatej konsystencji – natychmiastowo odczułam efekt komfortu cery.
Powrót do ”normalności” przy skórze wrażliwej
Z czasem zaczęłam używać peelingów… ponieważ moja cera jest nie tylko wrażliwa, ale zaczęła wyglądać na zmęczoną. Mam dosyć cienką skórę spod której widoczne są drobne naczynka, z wiekiem zauważyłam, że nie jest to ten sam ”młodzieńczy blask” co kiedyś. Ten efekt potęgują liczne przebarwienia pozapalne i nierówności, z którymi próbowałam wcześniej walczyć zabiegami w gabinecie kosmetycznym. Dlatego używanie peelingu było nieodzowne, opracowałam sposób, który nie podrażniał cery… Zaczęłam mieszać drobny peeling z łagodzącym żelem Kiehl’s, który dotąd służył mi tylko do mycia twarzy. Ten sposób sprawdził się świetnie. Później było już tylko lepiej, ale to wszystko zajęło wiele miesięcy. W tej chwili myję buzię zwykłą wodą, mogę używać ”normalnych’’ żeli aczkolwiek rezygnuję z nich, bo zauważyłam, że wysuszają skórę, najlepiej odpowiadają mi pianki lub kremowe żele z emolientami. Znacznie intensywniej niż kiedyś dbam o nawilżenie i odżywienie cery – także od środka. Łykam suplementy i zdrowo się odżywiam, co jest przydatne w łagodzeniu zmian zapalnych w organizmie, które mogą uwrażliwiać na powstawanie zmian na skórze, a także dbam o dostarczenie pierwiastków wpływających na wygląd skóry (o tym napiszę osobny wątek). Postawiłam też na pielęgnację wydobywającą blask cery, na myśli mam techniki, które opisałam w wątku o pielęgnacji przeciwzmarszczkowej:
Pielęgnacja przeciwzmarszczkowa krok po kroku
Istotnym punktem tej techniki jest regularne, delikatne złuszczanie oraz produkty oczyszczające, który to proces jest niezbędny w dążeniu do zdrowej i pięknej cery + nawilżanie, moimi ulubieńcami w tej dziedzinie są maski, które niekiedy pozostawiam na całą noc.
Kosmetyki, które pomogły mojej skórze
Myślę, że najważniejsze założenia, które zmieniły moją skórę już Wam opisałam, dlatego pora na produkty, które towarzyszyły mi w tym roku, ratując z największych opałów. Po za nimi jest jeszcze więcej dobrych kosmetyków, które cenię, ale tak jak napisałam te wyjątkowo mi pomogły w trudnych momentach i pozwoliły wyzwolić na nowo większy blask i lepszy wygląd skóry. Na niektóre z nich jak kosmetyki Origins natknęłam się niedawno i od tego czasu moja skóra wygląda jeszcze lepiej. Nie jest to jeszcze koniec, bo uważam, że moja cera pozostawia jeszcze trochę do życzenia, ale jest znacznie znacznie lepiej niż na początku.
Muszę również zaznaczyć, że to nie tylko kosmetyki zapewniają efekt, ale przede wszystkim uważna obserwacja cery i regularne stosowanie oraz dostosowywanie produktów. Cera wrażliwa jest wyjątkowo nieprzewidywalna, szczególnie z początku przy układaniu właściwej pielęgnacji, dlatego należy wypracować własną metodę, a te kosmetyki, które prezentuję mogą być inspiracją i zachętą do ich wypróbowania na własnej skórze. Na pewno warto przypatrzeć się technice pielęgnacji cery, którą opisałam w linku powyżej o pielęgnacji przeciwzmarszczkowej.
A-Derma Epithetliale A.H – krem regenerujący – cudowny opatrunek dla moich suchych ”ran”. W dodatku krem nadaje się pod makijaż, doskonale radzi sobie z problemami suchej skóry, jest nawet dedykowany na drobne rany, otarcia, oparzenia, po depilacji. Odbudowuje skórę i skraca czas gojenia się ran.
Bioderma Atoderm Intensive – świetnie nawilża bardzo suchą skórę dając uczucie ukojenia, przy tym nie podrażnia reaktywnej, wrażliwej skóry.
Guerlain Baby Glow – pierwszy podkład, którego mogłam używać tuż po problemie, a niekiedy w jego czasie (kiedy musiałam), nie powodował podrażnienia cery i pieczenia, a po zmyciu makijażu nie pogłębiał problemu. To świadczy na korzyść jego jakości, która musi być dość przyjazna skórze.
Kiehl’s Eye Treatment – krem pod oczy z Avocado. Pomógł mi zniwelować ekstremalne wysuszenie skóry pod oczami, które wywołało tymczasowe zmarszczki. Po kilku użyciach tego kremu suchość skóry i zmarszczki znikły.
Kiehl’s Centella Skin Calming Facial Cleanser – łagodząca emulsja do mycia twarzy, świetnie oczyszcza i jeszcze lepiej koi podrażnioną skórę, sprawia, że nie zostaje ona pozbawiona płaszcza hydrolipidowego w zetknięciu z wodą.
La Roche Posay Kerium DS – krem na łojotokowe zapalenie skóry, już po jednym użyciu, po kilku godzinach widać wyraźną różnicę… Niekiedy wieczorem widząc swędzącą plamę smarowałam to miejsce kremem Kerium DS i rano nie było po niej śladu.
Mixa – płyn micelarny Optymalna Tolerancja – ten i parę innych płynów micelarnych z Mixa świetnie sprawdziły się do mycia twarzy. Pierwszy raz zakupiłam płyn Mixa gdy miałam problem z podrażnieniami na powiekach, wtedy również ten kosmetyk zdał egzamin na 6.
Clarins Mission Perfection Serum – serum, które działa :) Przynajmniej w czasie jego stosowania wraz z innymi tradycyjnie używanymi kosmetykami zauważyłam różnicę, przebarwienia jakby są mniej widoczne, cera bardziej ujednolicona, a dodatkowo to serum jest doskonałe pod makijaż (lekka aczkolwiek nadająca gładkość skórze konsystencja) i pięknie pachnie.
Mixa – bogaty krem odżywczy z olejkiem dla skóry suchej i wrażliwej. Ten krem to czysta przyjemność – fenomen polega na konsystencji, która jest bogata, ale zarazem lekka, co powoduje, że krem nadaje się pod makijaż. Po za tym otula skórę kojącym ”kokonem” i pięknie pachnie.
Sisley Supremÿa La Nuit – zdecydownie odkąd stosuję ten krem cera wygląda na bardziej promienną, pisałam o nim tutaj:
Kosmetyki przeciwzmarszczkowe
Yonelle Biofusion Regenerating 3C Cream/SPF10 – mój, troszkę lżejszy zamiennik Mixa i tańsza alternatywa dla Sisley Supremya. Krem wyzwala blask cery, daje jej ukojenie i ujędrnienie, po prostu odrobina ”młodości” i komfortu dla skóry w słoiczku.
Dwa ulubione kremy z wysokim filtrem przeciwsłonecznym i formułą anti-aging – Eisenberg Sublime Tan SPF30 PA+++ UVB UVA i Sisley Sunleÿa G.E. SPF30 UVA. Różnica w wyglądzie cery po regularnym stosowaniu jest widoczna gołym okiem – różnicy ulega jakość cery na plus – bardziej wyrównana, promienna, bardziej ”odporna” co powoduje, że nie zaczerwienia się tak szybko.
Maseczka samoopalająca na noc Vita Liberata, już po dwóch zastosowaniach widoczna jest różnica – cera jest nawilżona, gładka, przede wszystkim bardziej jednolita – ta lekka opalenizna powoduje zmniejszenie widoczności zaczerwienień i nierówności skóry.
Origins Drink-Up – nawilżająca maska – naturalny koktajl substancji ochronnych, z czarną porzeczką, olejkiem z pestek moreli, pomarańczą, różą i migdałami oraz intensywnie nawilżającym ekstraktem z alg, niwelują przesuszenie skóry. Nakładam na kilkanaście minut lub na całą noc, efekt aksamitnie gładka cera.
Origins Modern Friction – peeling, który świetnie złuszcza naskórek bez ryzyka podrażnień… trzeba tylko uważać, aby żadne drobinki nie dostały się w okolice błon śluzowych, niestety przy myciu zdarzyło mi się to i nie było przyjemnie. Doskonały efekt gładkiej i promiennej cery to wynagradza :)
Origins Dr Andrew Weil Mega Mushroom Skin Relief Face Cleanser – delikatny żel do mycia twarzy, działa podobnie jak wspomniany wyżej Kiehl’s. Dla skóry wrażliwej, reaktywnej doskonały, oczyszcza i uspokaja skórę. Cała seria kosmetyków Dr Andrew Weil zawiera 6 kluczowych składników oraz ekstrakt z bulwy lilii, wspomagający ochronę skóry. Wszystko to wzmacnia barierę skóry, chroni przed podrażnieniami i zaczerwienieniem.
Pharmaceris N Pianka do mycia twarzy – wcześnie zużyłam dwa opakowania pianki z serii dla cery wrażliwej, teraz postanowiłam kupić tą z serii N. Z obu jestem bardzo zadowolona. W odczuciach pianka lepiej oczyszcza od łagodzącego żelu-emulsji, ale też minimalnie ściąga cerę, nie wiąże się to jednak z dyskomfortem. Po myciu pianką, przecieram cerę płynem micelarnym i następnie nakładam krem.
Davines Naturaltech Purifying Shampoo – żadne problemy skóry głowy nie są dla niego wyzwaniem, natychmiastowo łagodzi swędzenie (zawiera antybakteryjny dwusiarczek selenu), a w ciągu dwóch myć również swędzące plamy, które co jakiś czas pojawiają się u mnie w okolicach linii włosów. Niestety jest to pewnego rodzaju niedbalstwo z mojej strony, bo często w pośpiechu kieruję nawiew suszarki blisko skóry w tych miejscach. Bywa też, że zadrapię się gdzieś na głowie, wszystko jak ręką odjął po użyciu tego szamponu. Używam go zamiennie z Head&Shoulders, aczkolwiek Davines jest mocniejszy i nie należy go stosować codziennie. Raczej jako terapię oczyszczającą i przywracającą właściwy balans skórze głowy.
Phenome Purifying Hair Mask – maska peelingująca do skóry głowy – podobnie jak wyżej, doskonale oczyszcza skórę głowy (choć przeznaczona jest stricte do oczyszczania włosów z sebum) i pozostawia uczucie ukojenia. Nawilża także włosy pozostawiając przyjemny w dotyku ”film”.
Mam nadzieję, że ten temat Cię zainteresował. Ja sama jestem ciekawa czy znasz te kosmetyki lub masz swoje, które zrewolucjonizowały Twoje myślenie o pielegnacji lub były wyjątkowo skuteczne w walce z jakimś skórnym problemem? Koniecznie daj znać, będę bardzo wdzięczna :)