Z przyjemnością opowiem Wam dzisiaj o moich ulubieńcach czyli kosmetykach, po które najczęściej i najchętniej sięgałam w kwietniu. Dajcie znać co o nich sądzicie!
Kosmetyki azjatyckie Skinfood w Sephora
Jeśli mowa o nowościach, stałam się entuzjastką kosmetyków azjatyckich. Być może nie jest to uczucie tak olbrzymie by jednorazowo testować wszystkie ciekawe produkty marek azjatyckich, to jednak poznanie tych kosmetyków wzbudziło u mnie na nowo chęć eksplorowania. Po dniach otwartych Sephora Open Door Summer 2018, zauroczyły mnie kosmetyki SkinFood.
Nowości kosmetyczne Sephora Open Door Summer 2018
Zakupiłam maseczkę energetyzującą Yuja Water C Vita Boosting Face Mask i peeling na bazie brązowego cukru Black Sugar Perfect Essential Scrub, które doskonale sprawdzają się na mojej cerze. Szczególnie polecam maseczkę, która jest łagodna dla skóry, doskonale odświeża i rozjaśnia. Formuła maseczki skupia 6 witamin oraz 20% ekstrakt owocu Yuzu. Dobroczynne olejki owocowe oraz niewielka zawartość kryształków cukru doskonale nawilżają i delikatnie złuszczają naskórek. Zapach produktu wprowadza w dobry nastrój.
Oczyszczanie cery wrażliwej i suchej. Yonelle Yoshino
Jakiś czas temu poruszyłam na blogu temat skóry suchej:
Pielęgnacja cery suchej
W czasie gdy jeszcze moje problemy z przesuszeniami cery były nasilone zaczęłam testować kosmetyki Yonelle – Yoshino.
Są to kosmetyki przeznaczone do głębokiego aczkolwiek delikatnego oczyszczania, aby nie naruszyć bariery hydrolipidowej skóry. Enzymatyczna Bio-pianka Yonelle Yoshino Pure & Care to preparat oferujący oczyszczanie, złuszczanie, a także pielęgnację cery. Za te funkcje odpowiada biologiczny kompleks aktywnych enzymów, mocznik, trehaloza, łagodne substancje myjące i esencja z koreańskich kwiatów Yoshino. Podobne właściwości posiadają pozostałe produkty z linii Yoshino, są to płyn do demakijażu oraz tonik, wszystkie łączy holistyczne podejście do pielęgnacji skóry, łączące walory odpowiedniego oczyszczania, ochrony skóry przed naruszeniem naturalnego płaszcza (łagodna formuła) oraz podstawowej pielęgnacji, która ten naruszony płaszcz szybko uzupełnia. W odczuciu te kosmetyki przypominają pielęgnację apteczną. Bardzo sobie chwalę tę linię, bo nawet teraz kiedy tych przesuszeń już nie ma, dobrze radzą sobie z oczyszczeniem cery. Atrakcyjna cena jest dodatkowym atutem. Pojemność to 400ml, cena od 99-109zł.
Kosmetyki dla cery naczynkowej
Na przestrzeni marca i kwietnia przyjrzałam się tendencji mojej cery do zaczerwienień. Wszystko zaczęło się od ciekawej rozmowy z kosmetologiem Instytutu Urody Secret Avenue, o którym Wam pisałam na blogu:
Moja opinia o Secret Avenue w Gdańsku
Pani Martyna, do której obecnie uczęszczam na zabiegi, posiada ogromną wiedzę z dziedziny kosmetologii. Cera naczyniowa jest prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych cer jeśli chodzi o przeciwdziałanie starzeniu, wiele zabiegów dostępnych w gabinetach kosmetycznych i medycyny estetycznej nie są wskazane dla problemów tej cery. Ponadto nie powinno się w przypadku cery naczyniowej stosować silnego stężenia kwasów owocowych oraz ostrożnie podchodzić do retinolu.
Obecnie by zadbać o swoją cerę, która ma tendencję do zaczerwienień, używam kremu SVR Hydracid C20 z witaminą C w stężeniu 20% (redukcja zmarszczek, rozjaśnienie cery, przeciwdziałanie fotostarzeniu i wzmocnienie naczynek), serum Dior Capture Youth Redness Soother oraz kremu Dr Jart+ Cicapair Tiger Grass Color Correcting Treat. Krem Dr Jart+ świetnie radzi sobie z wyrównaniem kolorytu cery – żółty pigment neutralizuje czerwone tony skóry, a zawartość filtra SPF30 jest dodatkowym walorem tego kosmetyku. Kosmetykiem, którego chętnie używam biorąc pod uwagę ochronę przeciwsłoneczną jest filtr Chanel UV Essentiel o faktorze SPF50.
Efekt sztucznych rzęs
Przechodząc do kosmetyków kolorowych, kwiecień okazał się łaskawy dla moich rzęs :) Nie zawsze udaje mi się uzyskać odpowiednio wyrazisty efekt idealnie rozdzielonych i gęstych rzęs. W tym temacie polecam dwie maskary – Benefit BadGal Gang oraz L’Oreal Volume Million Lashes FATALE – ta wersja maskary jest moim zdaniem zdecydowanie najlepsza spośród wszystkich wariantów klasyka. Z początku Benefit BadGal Gang nieco sklejał moje rzęsy, tak, że wyglądały one jak ”owadzie nóżki”. Po jakimś czasie konsystencja tuszu uległa zmianie, malowanych włosków przybywało i były one lepiej rozdzielone. Objętość jaką uzyskuję tym tuszem jest niesamowita, a moje delikatne oczy nabierają wyrazu. Podobny efekt jak ten proponuje maskara L’Oreal, z tą różnicą, że L’Oreal jest odrobinę subtelniejszy. Obie maskary niestety prędzej czy później zaczynają się kruszyć, trzeba się liczyć z niewielką ilością drobinek tuszu na policzkach po upływie kilku godzin od aplikacji.
W kwietniu najczęściej używałam podkładu Chanel Le Teint Ultra, o którym również pisałam na blogu. Pomimo niewielkiej trudności nakładania, podkład jest bardzo trwały i odporny na ciepło, co daje mu przewagę nad innymi w ciepłe, wiosenno-letnie miesiące.
Test podkładu Chanel Le Teint Ultra
Inne nowości Chanel to praktyczne pomadki-róże do policzków Rouge Coco Lip Blush w postaci żelowego musu. Kształt opakowania nakłania do aplikacji kosmetyku na usta, lecz moim zdaniem lepsze zastosowanie znajduje on na policzkach, dodając twarzy świeżości. Moimi ulubieńcami od długiego czasu są błyszczyki Chanel Rouge Coco Gloss, we wspomnianej gamie nowości pojawiły się nowe, soczyste kolory. Wkrótce zaprezentuję je wszystkie na blogu.
Niedawno w Sephorze pojawiła się promocja na kredkę do oczu Dior Diorshow Khol. Z uwagi na to, że posiadam oferowany odcień – Smoky Brown, nie skusiłam się na nią, ale wyczytałam niezbyt pochlebną opinię o tym produkcie w sklepie Sephora. Przyznam, że moje zdanie jest skrajnie inne, kredka jest mocno napigmentowana, trwała i w dodatku w razie potrzeby pięknie się rozciera, tworząc efekt smoky. Kredka jest na tyle gruba, że można łatwo stworzyć nią pełen makijaż oka lub elegancką kreskę na linii rzęs. Zupełnie nie rozumiem zarzutów pod jej adresem.
Innym moim ulubieńcem jest baza pod cienie do powiek Trish McEvoy Eye Base Essentials w kolorze Bare. Jest to wspaniały produkt, który nie tylko skutecznie utrwala makijaż oka na cały dzień, ale też ładnie wygładza i ujednolica kolor delikatnej i naczynkowej skóry powiek. Dodatkową zaletą jest duża pojemność i adekwatna do niej cena. Wiele baz pod cienie dostępnych jest w niewielkiej pojemności. Ta którą posiadam ma już kilka miesięcy i nie widać żadnego zużycia.
Mój ulubiony, czarny eyeliner to Kat Von D tattoo liner. Kosmetyk ten jest doskonały, bardzo wydajny, precyzyjny – maluje wyraziste, cienkie kreseczki na powiekach. Zdecydowanie najlepszy jaki miałam.
Alternatywą dla moich brwi stała się urocza paletka z pudrowymi cieniami Benefit Foolproof Brow Powder. Dotychczas na stałe używałam pomady marki Armani Beauty, natomiast efektem jest dość intensywny makijaż – biorąc pod uwagę fakt, że moje brwi są naturalnie gęste, a oczy głęboko osadzone. W ten sposób grube, gęste brwi podkreślone pomadą mogą stwarzać efekt ciężkości. Oczywiście wszystko zależy od aplikacji, ale brakowało mi czegoś mniej intensywnego kolorystycznie, co jedynie wypełni puste pola między włoskami. Po użyciu palety pudrów Benefit efekt jest subtelniejszy, brwi wyglądają naturalnie, są podkreślone, ale na pewno nieprzerysowane. Wadą produktu jest brak aplikatora do ułożenia brwi oraz fakt iż łatwo go zabrudzić – aplikator dotykając nawilżonej kremem skóry, siłą rzeczy delikatnie wilgotnieje, co w szczególnych okolicznościach powoduje trwały, nieestetyczny ślad na kosmetyku. Ponad to kosmetyk nie jest tak precyzyjny jak pomada Armani.
Podczas podróży doceniłam – zdawać by się mogło – niepozornie wyglądający puder matujący marki Rimmel. Przygotowując się do wyjazdu, zapomniałam spakować puder i w drogerii zakupiłam Rimmel Stay Matte. Kosmetyk okazał się fantastyczny, po jego użyciu makijaż utrzymuje się przez cały dzień, a nawet jeśli cera zaczyna się subtelnie błyszczeć, to podkład pozostaje na swoim miejscu – nie odsłania zaczerwienień i niedoskonałości. Puder na skórze wygląda naturalnie i promiennie. Gdyby nie niskiej jakości opakowanie, brak lusterka i aplikatora, to z pewnością używałoby mi się go przyjemniej. Mimo to cały czas go używam, zamiennie z pudrami Chanel, Dior, Guerlain i Bobbi Brown.
Jednym z moich wiosennych zakupów jest paletka Bobbi Brown Capri Nudes Eyeshadow Palette. Jestem nieustannie oczarowana paletami do makijażu tej marki. Jest to uniwersalna paleta do stworzenia efektownych makijaży oczu, zarówno na dzień, jak i na wieczór. W tej palecie znajdziecie gotowy zestaw na każdą okazję w naturalnych, sprzyjających każdej urodzie kolorach. Jestem z niej bardzo zadowolona.
Co do kosmetyków do włosów, od dłuższego czasu testuję kosmetyki Maria Nila. Na początku przez dłuższy czas stosowałam linię na objętość włosów, następnie sięgnęłam po kolejne produkty. Te szwedzkie kosmetyki zawierają formułę, która chroni kolor i blask naszych włosów. Jest to szczególnie ważne jeśli farbujemy włosy, a chcemy wybrać linię, o innym profilu niż ochrona koloru. Nie musimy więc ograniczać się do wyboru linii do włosów farbowanych. Ponadto Maria Nila to kosmetyki wegańskie, pozbawione składników zwierzęcych oraz marka, która nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Kosmetyki pozbawione są kontrowersyjnych składników, które mogą negatywnie wpływać na naszą skórę i zdrowie – parabeny i sulfanty. Jestem pod dużym wrażeniem działania kosmetyków, dla mnie formuły są odpowiednio zrównoważone, niwelując wady kosmetyków profesjonalnych – nie obciążają włosów, mają piękne zapachy, szampony świetnie się pienią, a jednocześnie formuły pozbawione są agresywnej chemii. Gorąco zachęcam do odkrycia tych kosmetyków! Można je zakupić w sklepie internetowym Hair2go.