Dawno, dawno temu… był post. O ulubieńcach. A teraz jest kolejny i jeśli producenci kosmetyków nie zawiodą – obiecuję kolejne! A idzie im całkiem nieźle :)
Kosmetyki, które tu zamieszczam nie są przypadkowe, cenię je nie ze względu na markę czy wyłącznie jedną cechę, ale za całokształt oraz przede wszystkim – za uzyskany rezultat. Dobrych kosmetyków jest wiele, ale biorąc pod uwagę dopasowanie do aktualnych, rosnących wymagań kobiet, starałam się równie restrykcyjnym okiem spojrzeć na swoje wybory i zaprezentować tylko te NAJLEPSZE. Myślę, że taki dobór spowoduje, że ewentualne zakupy nie będą dla Was rozczarowaniem.
Ulubieńcy – Pielęgnacja
Często słyszę pochlebne opinie o swoich włosach – są lśniące, gęste, wyglądają zdrowo. Sama jestem z nich szczególnie zadowolona po użyciu pielęgnacji Davines OI (regeneracja, ograniczenie wpływu UV na włosy, neutralizacja wolnych rodników) wraz z mgiełką nabłyszczającą Kevin Murphy Shimmer.Shine (zawiera kompleks witamin, w tym silnych antyoksydantów wpływających na ochronę i regenerację włosów) na wilgotne, ale jeszcze nie wysuszone włosy, które już po jednym użyciu stają się jedwabiste, gładkie, błyszczące… Prawie zawsze używam tej pielęgnacji kiedy przygotowuję się do sesji na blog, ale też nie ograniczam się w ich używaniu na co dzień :) Pomimo, że cenię sobie także inne kosmetyki, to żadna z serii nie wywarła na mnie tak dużego wrażenia. Zaraz po Davines OI, na drugim miejscu plasuje się seria Elseve Magiczna Moc Olejków (formuła zawiera 6 odżywczych olejków), więc jeśli ogranicza Was budżet lub dostępność kosmetyków Davines – koniecznie wypróbujcie Elseve (w Hebe do 13 kwietnia 2016 trwa promocja i można je zakupić w jeszcze lepszej cenie), efekt jest zbliżony.
Lubię być delikatnie opalona… Zainwestowałam już w wiele kosmetyków samoopalających, ale te St. Tropez jak dotąd sprawdzają się najlepiej. Konkretnie lubię serię Gradual Tan. Aktualnie kupuję formułę wzbogaconą o składniki Anti-Aging, dwa kosmetyki – do twarzy i ciała. Mleczko i krem mają delikatne konsystencje, zachęcają przyjemnym zapachem (rzadkość wśród kosmetyków samoopalających) i jakoś szczególnie nie brudzą ubrań. Opalenizna jest równomierna. Kosmetyki wymagają regularnego używania, ale to mi nie przeszkadza, od lat regularnie używam balsamów do ciała.
Pomimo, że używam wielu kosmetyków, które z naturą mają niewiele wspólnego… to skłaniam się ku nabywaniu kosmetyków z jak najbardziej naturalnym składem. Jestem przekonana o tym, że kosmetyki nie są obojętne dla naszego organizmu, a skóra chłonie wszystkie te substancje niczym przysłowiowa ”gąbka”. Dlatego kiedy nie używam samoopalacza z St. Tropez sięgam po ekologiczny olejek z serii H&M Conscious Vitalising All Over Oil, który zawiera olejek jojoba, z pestek winogron, wyciąg z rozmarynu i olej słonecznikowy. Uwielbiam jego cytrusowy zapach oraz połysk, który pozostawia na skórze, skutecznie ją zmiękczając. Od kiedy używam tego olejku nie tęsknię za innymi balsamami.
Cera wrażliwa? To nie problem. Polecam kilka kosmetyków, w tym najbezpieczniejszy z nich Chanel La Solution 10 na bazie 10 składników optymalnych dla cery wrażliwej. Krem ten natychmiastowo koi, nawilża, jest całkowicie bezzapachowy, jest prawdziwym balsamem dla delikatnej skóry i świetnie sprawdza się pod makijaż.
Indywidualny wpis o kremie tutaj: Pierwszy krem Chanel dla cery wrażliwej La Solution 10
Z Chanel polecam również nawilżającą emulsję Hydra Beauty Lotion, która odświeża i nawilża skórę – efekt odczuwalny jest natychmiast po nałożeniu i jest na tyle przyjemny, że stosuję ten kosmetyk regularnie, bez ryzyka pominięcia czyli tak zwanej nagłej amnezji kosmetycznej ;)
Dla skóry suchej bardzo dobrym rozwiązaniem jest nowość Lancôme Visionnaire Advanced Multi-Correcting Rich Cream (Kompleksowy, bogaty krem korygujący cerę). Jest to krem, który natychmiastowo przynosi ukojenie ściągniętej, suchej, bądź nawet podrażnionej skórze, przy tym nie obciążając jej. Ponad to pięknie pachnie i zawiera substancje Anti-Age – redukujące zmarszczki, ujędrniające, niwelujące niedoskonałości skóry. Zawsze podchodzę z rezerwą do marek pielęgnacyjnych dostępnych w perfumeriach i piszę tylko o tych produktach, po których użyciu jest odczuwalna różnica. I nie jest to różnica tylko na zasadzie efektu „tuż po”, ale regularnej i trwałej pielęgnacji, której efekty możemy oceniać po kilku tygodniach, kiedy nawet jeśli nie użyjemy kremu to nadal odczuwamy różnicę w jakości i ”zachowaniu’’ skóry.
Moim ideałem pod oczy wraz z kremem Kiehl’s Creamy Eye Treatment With Avocado o którym już Wam pisałam, stał się balsam Sisley Paris Baume Efficace Contour des Yeux et des Levres. Zwróciłam na niego uwagę, ponieważ jego zadaniem jest kojenie i niwelowanie przesuszeń skóry wokół oczu oraz skóry ust. Zaskakujące jest to, że krem zamiast typowej dla balsamu konsystencji, został zamknięty w przezroczystym żelu. Żel ten możemy używać w dwojaki sposób, przechowując w temperaturze pokojowej lub trzymając w lodówce, dzięki czemu ten schładza się i niweluje opuchnięcia. To co dla mnie istotne, żel ten nie uczula mojej skóry, ponad to świetnie radzi sobie z przesuszeniami powiek, które w moim przypadku mają charakter nawracający, kiedy to muszę użyć silniejszej kuracji kremem Kiehl’s lub tym balsamem Sisley.
Maseczki Kiehl’s. W szczególności ”pomarańczowa” Turmeric & Cranberry Seed Energizing Radiance Masque – maseczka dodająca blasku i energii z wyciągiem z kurkumy i nasionami żurawiny. Już po pierwszym użyciu wygładza i rozjaśnia skórę. Zawiera złuszczające nasiona żurawiny, które nie podrażniają cery. Używam tej maski bardzo często, można powiedzieć, że się od niej uzależniłam! :)
Bobbi Brown Radiance Boost. Maseczka zawiera redukującą nadmierne wydzielanie sebum glinkę kaolinową, nawilżający wyciąg z alg i hyaluronian sodu, olejek pomarańczowy dodający energii oraz drobinki ziaren orzecha włoskiego, które delikatnie złuszczają martwe komórki naskóra. Twarz po użyciu tej maski jest gładka, miękka i rozświetlona. Produkt w 100% skuteczny, natomiast osoby o szczególnie wrażliwej cerze powinny uważać, gdyż drobinki ścierne mogą podrażnić cerę. Sama używam tej maski raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie, nie częściej.
Eksfoliująca pianka do mycia twarzy Glam Glow Youthcleanse. Konsystencja błota, która pod wpływem wody zmienia się w pianę, rozpuszczając makijaż i inne zanieczyszczenia. Formuła zawiera drobinki ścierające, dzięki czemu jest wyjątkowo skuteczna w oczyszczaniu cery, zapewniając jej świeży i promienny wygląd. Uważam, że może być to produkt zastępujący peeling dla cer wrażliwych, drobinki nie podrażniają skóry, a formuła tego błotka jest niebywale skuteczna w oczyszczaniu skóry.
Nie mogę nie wspomnieć jeszcze o dwóch kosmetykach… Chyba powinnam zacząć od polecenia Wam kremu z retinolem marki Dottore Retino PA, który czyni cuda na skórze zanieczyszczonej, poszarzałej, z widocznymi porami, takiej, która wymaga wygładzenia i dodania blasku. Testowałam ten krem w dwóch dłuższych okresach czasu aby potwierdzić jego skuteczność. Za każdym razem efekt był taki sam, z cery „potrzebującej” przeskoczyłam szybko na cerę w pełni „satysfakcjonującą„. Gładką, bardziej równomierną, rozjaśnioną… zaskórniki, które posiadam (problemy hormonalne) również jakby się zmniejszyły. Jestem bardzo zadowolona z tego kosmetyku i szczerze polecam. Muszę dodać, że ta forma retinolu jest bezpieczna dla cery wrażliwej. Pozostałe profity to: odbudowa skóry, spłycenie zmarszczek, widoczna poprawa tekstury skóry, zmniejszenie przebarwień, poprawa elastyczności skóry, regulacja wydzielania łoju, zwężenie porów.
Słońce, choć dodaje nam energii i zdrowia (produkcja witaminy D w skórze) jest niestety szkodliwe dla skóry. Skóra jest największym organem naszego ciała, dlatego wymaga szczególnej opieki, tym bardziej, że jej naturalna bariera ochronna jest niszczona przez szkodliwe czynniki zewnętrzne, środowiskowe. Warto pamiętać o filtrach i jeśli nie wiecie jak ich poprawnie używać, biorąc pod uwagę łączenie pielęgnacji z makijażem polecam krem koloryzujący Sisley Paris Super Soin Solaire Teinte, którego mineralny filtr SPF30 skutecznie chroni skórę, a także poprzez zawartość dobroczynnych składników w formule umożliwia skórze walkę z wolnymi rodnikami. Krem ten ma więc kilka funkcji: ochrony przeciwsłonecznej, maskowanie niedoskonałości oraz działanie Anti-Aging. W dodatku jest wodoodporny i trwały, u mnie efekt doskonałej cery utrzymuje się przez cały dzień.
Ulubieńcy – Makijaż
Bardzo długo używałam maskar L’Oreal z serii Million Lashes, najlepiej przypadła mi do gustu klasyczna oraz czarna wersja, inne zdecydowanie odstawały co do efektu idealnego rozdzielenia i zagęszczenia rzęs. Maskara Volume Million Lashes tworzy dosłownie wachlarz idealnie rozdzielonych rzęs i jej właściwości nie zmieniają się w trakcie używania – tusz nie wysycha.
Jeżeli jednak ta maskara z jakiś powodów nie przypadła Wam do gustu, polecam maskarę pogrubiającą rzęsy Marc Jacobs Velvet Noir. Tworzy bardzo podobny efekt na rzęsach, ale te są zdecydowanie bardziej pogrubione. Efekt widoczny jest już po jednej warstwie tuszu. Umalowanie rzęs tą maskarą jest dziecinnie proste bez efektu szczególnego sklejenia włosków.
Konturowanie twarzy to może być dość skomplikowana sprawa dla tych osób, które używają podstawowych narzędzi do wykonania makijażu… Palety, pudry, totalna czarna magia, a może i nawet brak chęci do używania tego typu akcesoriów. Warto jednak spojrzeć przychylnym okiem na produkt, który zaakcentuje Twoją urodę, szczególnie jeśli narzekasz na ”zbyt” okrągłą lub kwadratową twarz. W tym temacie polecam kremowe sztyfty brązujące do konturowania. Może być to zestaw kredek Smashbox Step-by-Step Contour Kit, w dwóch odcieniach brązu + kredka rozświetlająca. Bardzo często używam dwóch brązowych kredek i zabieram w podróż. To świetny pomysł, nie tylko akcentujący urodę, ale praktyczny ze względu na niewielkie rozmiary.
Moim ulubieńcem do brwi jest modelujący sztyft Make Up For Ever Pro Sculpting Brow. Przetestowałam już wiele kredek, sztyftów i ten z MUFE jest moim zdaniem najbardziej precyzyjny i zapewnia naturalny efekt. Kosmetyk jest podwójny, co oznacza, że na jednym jego końcu znajduje się kremowy, kolorowy sztyft (używam odcienia Brun), a z drugiej szczoteczka do rozczesywania brwi. Produkt jest trwały, a jego odcień w sposób naturalny zagęszcza brwi i nadaje im kształtu.
Dokładnie nie wiem jak to się stało, ale muszę zaprezentować tu kilka produktów do ust. Oczywiście każdy z nich będzie nieco inny i mam nadzieję, że trafi w sprecyzowane potrzeby, nie kusząc zakupem zestawu – nie szalejcie z zakupami proszę :)
Zacznę od najbardziej nawilżającej pomadki, którą kiedykolwiek miałam. Givenchy Rouge Interdit Vinyl, o której użyciu nigdy nie zapominam :) Mam taki „feler„, że moje usta bardzo szybko wysychają i muszę ciągle smarować je balsamem… Ta pomadka zapewnia mi efekt 2 w 1, kolor i pielęgnacja. Usta po użyciu są wygładzone, podkreślone kolorem i błyszczące.
W tym zakresie polecam również praktyczny sztyft Sisley Phyto Lip-Twist, który posiada zbliżone właściwości, natomiast jest troszkę mniejszych rozmiarów i paleta kolorów jest nieco inna… Do wyboru, do koloru.
Jeśli chcesz zachwycać czerwienią ust polecam pomadki Max Factor z serii dedykowanej ikonie Marilyn Monroe. Przyznam, że otrzymałam je od marki i pewnie nie zwróciłabym na ten produkt uwagi, bo specjalnie niczym się nie wyróżnia. Marka Max Factor według mnie nie reklamuje się na tyle aby zaprezentować walory swoich kosmetyków, a szkoda… bo całkiem przypadkowo odkryłam tą świetną pomadkę, która stała się moim numerem 1 wśród wszystkich czerwonych pomadek w mojej kosmetyczce. Kosmetyk równomiernie się nakłada i przylega do ust, bez efektu rozmazywania, dodatkowo pięknie pachnie i delikatnie lśni… Po odciśnięciu ust na chusteczce wygląda równie dobrze, traci troszkę na kolorze, ale to dodaje ustom naturalności. W kolekcji tych pomadek znajdują się 4 czerwone odcienie – moje ulubione to Marilyn Berry 3 i Marilyn Ruby Red 1.
Jestem fanką matowych pomadek, ale dotąd prócz jednej z marki Givenchy, nie znalazłam ani odpowiednio zadowalającej mnie formuły wraz z odpowiednim kolorem. Nowość marki Avon True Colour Perfectly Matte w kolorze Pure Pink wpisuje się idealnie w moje potrzeby – usta po użyciu pomadki są wypełnione kolorem przez co wydają się większe, w dodatku pomadka wygładza usta i nadaje im naturalny odcień. Aktualnie bardzo często używam tej pomadki, w tym konkretnym odcieniu i szczerze polecam, szczególnie zważywszy na niską cenę za bardzo dobry kosmetyk.
Na koniec pozostawiłam dwa świetne podkłady dla cer suchych. Polecam Sisley Phyto-Teint Expert, który tworzy efekt ”drugiej skóry”, jego konsystencja przypomina olejek, jest niesamowicie komfortowa dla skóry, wygładza cerę i zapewnia naturalny efekt bez widocznych niedoskonałości. Jeszcze lepiej sprawa wygląda po użyciu podkładu Kevyn Auicon Sensual Skin, którego konsystencja przypomina olejek-serum. Po uprzednim wstrząśnięciu opakowania dozujemy kosmetyk przy pomocy wbudowanej pipety. Co ciekawe, podkład można nakładać warstwowo – zauważyłam, że przy niewielkiej ilości podkład zapewnia niewielkie krycie i w pełni naturalny look z doskonale widoczną fakturą skóry, która jest nieco ulepszona… natomiast po nałożeniu większej ilości tego fluidu zyskujemy efekt całkowicie kryjący jednak nadal cera wygląda naturalnie. Niesamowite w tym produkcie jest to, że nawilża i zapewnia komfort cerze, a jest przy tym niesamowicie trwały. Producent zapewnia o trwałości na kilka godzin, ale u mnie cera prezentuje się tak samo dobrze przez cały dzień. Oczywiście zazwyczaj używam pudru wykończeniowego na podkład. Podkład Sensual Skin możesz zamówić w sklepie SPACE.NK.